Izabela Jagosz "Buty na stole"



Pamiętacie moją opinię o Idze z książki "Uczulona na wino"? Wiecznie zakręcona kobieta o mentalności nastolatki powraca w całkiem nowej odsłonie w powieści "Buty na stole".

Pod koniec poprzedniej części bohaterka dała się poznać w negatywnym świetle jako nieporadna, czy nieustatkowana. Kompletnie pogubiła się w swoim systemie wartości, czekając na cud, który wcale nie zapowiada swojego nadejścia. Sama w sobie jest naiwna i łatwowierna. Mimo tak wielu negatywnych odczuć bardzo zakolegowałam się z Igą i poczułam więź, która w wielu aspektach utożsamiła mnie z nią. Miałam w swoim życiu epizod, gdzie moja wizja dorosłego życia była bardzo abstrakcyjna i niepoprawna. Obok nie było nikogo, kto ukierunkowałby mnie na właściwy tor, dlatego już w krótkim czasie czekała na mnie lekcja rozczarowania. Łatwe i proste plany okazały się odległe, a ja nauczyłam się pokory.

W drugiej części Iga wyjeżdża do Teksasu, by dołączyć tam do swojego ukochanego. Pełna całkiem nowej i świeżej nadziei wybiera się w podróż, która okazuje się kolejnym rozczarowaniem. Podczas gdy dociera na miejsce, nikt na nią nie czeka, a jej ukochany po prostu znika. Pełna żalu i smutku próbuje się dowiedzieć, gdzie się znajduje. Nowy wybranek głównej bohaterki wyjeżdża, by spełnić obietnicę daną swoim dzieciom. W niewyjaśnionych okolicznościach ginie bowiem jego była żona, a on spełniając prośbę swoich pociech, postanawia ją odnaleźć. Iga z jednej strony wie, że jej partner zawsze będzie związany z byłym życiem, dziećmi i inną kobietą, o którą czuje igłę zazdrości. Z drugiej zaś strony posiada trochę nastoletnią wiarę, że to ona jest jego wybranką i z nią chce zbudować nowe fundamenty ich wspólnej przyszłości. Jakie konsekwencje przyniosą za sobą buty na stole?

Niestety w tej części przyszła chwila głębokiej refleksji. W "Uczulonej na wino" starałam się rozumieć Igę, jej zachowania, nastroje. Książka przeplatała się śmiechem, płaczem tu natomiast zaczęło mnie to bardzo irytować. Liczyłam trochę na wielką metamorfozę i twardo stąpającą po ziemi kobietę, a otrzymałam małą dziewczynkę, która płacze za każdym razem, gdy ktoś zrobi coś nie po jej myśli. Spodziewałam się raczej kresu rozterek i wzięcia losu w swoje ręce. Sama należę do grupy niepoprawnych romantyczek, ale rozgraniczam to z życiem codziennym. Iga natomiast wciąż nosi różowe okulary i wydaje się jej, że w całym tym paradoksie zdarzeń, to ona jest tylko i wyłącznie pokrzywdzona. Popadła w straszną rutynę swojego nisko ocenianego przez nią samą ja.

Cenie bardzo pomysł autorki, bo był on lekki, bezpretensjonalny i nieczęsto w takim połączeniu pojawiający się w książkach. Nawiązała do pięknego miejsca, jakim jest Teksas, którego poznawać mogłam tylko powierzchownie za czasów szkolnych, czy poprzez pojawiające się na ekranie telewizora filmy. Wzbudziła moją ciekawość, nie raz skłoniła do uśmiechu, ale chyba zbyt mocno osadziła swoją bohaterkę w dole porażek i rozczarowań. Zdecydowanie bardziej podobała mi się część pierwsza, którą czytało się przyjemniej i szybciej. Trochę się męczyłam, trochę czytałam na siłę, ale ostatecznie zakończyłam ze zdaniem podzielonym na pół.

Polecić mogę "Buty na stole", jako luźną lekturę dla Pań podczas niezobowiązujących czynności, czy na jeszcze zbyt długie wieczory. Nie sięgnęłabym drugi raz po tę książkę, nie umieściłabym jej w rankingu najlepszych, ale też nie w najgorszych.

Recenzja "Uczulona na wino" <klik> 



Moja ocena: 5/10

Patrycja Łazowska

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czerwona Szpilka. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz